Usiadłem na łóżku, włączyłem muzykę i zacząłem rozmyślać. Życie w
x-factorze było spełnieniem moich najskrytszych marzeń. Mogłem śpiewać
nareszcie tak na serio, poznałem świetnych ludzi, mam czterech
niesamowitych przyjaciół, czegóż jeszcze chcieć? Jest po
prostu…magicznie. Czuję się naprawdę bardzo dobrze, wszystko się układa,
nie ma żadnych problemów, ani w zespole ani w rodzinie, wszystko idzie
jak po maśle. Czasem zastanawiam się jak to możliwe, że pod naszymi
oknami rozkładają się namioty fanek one direction. Nie mogę nadal w to
uwierzyć. Wydaje mi się, że to wszystko stało się tak nagle, tak szybko.
Popatrzyłem na zegarek14:30 zaraz mam dyżur w kuchni z Louisem.
Rozmarzyłem się, ach
Louis…nie wiem czemu ale gdy tylko o nim myślę
robi mi się tak przyjemnie, tak miło. Jest w nim coś niezwykłego. Coś
czego nie da się opisać. Okey trzeba już zejść na dół. Może mi się uda
być przed nim i go przestraszyć. Szybko zszedłem do kuchni, mój
szatański plan nie wypalił, ponieważ Lou już był na miejscu! A trudno,
innym razem go zaskoczę, o taaak! Miał już na sobie fartuszek i czapkę
kucharską wyglądał w nich tak uroczo. Szybko zauważył, że przyszedłem,
oderwał się od książki kucharskiej i uśmiechnął się do mnie tym jednym z
jego uśmiechów po których uginają mi się kolana. Natychmiast poczułem,
że się rumienię, więc się do niego wyszczerzyłem i ubrałem się jak
prawdziwy kucharz. I spytałem
- To co gotujemy marcheweczko?
- Mmm może zrobimy naleśniki? Wszyscy je kochają! Naleśniki są…ach! Naleśniki to naleśniki!
- Tak to świetny pomysł! A więc bierzmy się do roboty!
- O taaak!
Przyniosłem
potrzebne składniki a Lou wpatrywał się w przepis z miną zdziwionego i
zagubionego. Zaśmiałem się głośno. On popatrzył na mnie a w jego oczach
było widać, że nie ma zielonego pojęcia, o co chodzi.
- Wybacz, ale nie wiem...po prostu nie potrafię gotować, ja…
-
Nie przejmuj się, pomogę ci. Zrobimy to razem – przerwałem mu i
uśmiechnąłem się szeroko, miałem nadzieję, że wybrałem jeden z moich
najlepszych wyszczerzeń! I chyba tak zrobiłem, bo na policzkach mojego
przyjaciela pojawiły się różowe plamki. Pociągnąłem go do blatu i
pokazałem jak zrobić ciasto. Ugniatał je dość zabawnie, więc obszedłem
go od tyłu, położyłem swoje ręce na jego i razem tworzyliśmy ciasto.
Miał bardzo delikatne i miłe w dotyku ręce, długie, chude palce… Nagle
przestał, uniosłem wzrok i spojrzeliśmy sobie prosto w oczy. Mogłem tak
patrzeć w jego niebieskie tęczówki cały dzień. Po prostu utonąłem w jego
wielkich, pięknych oczach. Oboje gwałtownie oblaliśmy się rumieńcami i
speszeni wróciliśmy do robienia naleśników. Gotowe danie położyliśmy na
już nakrytym stole, teraz zostało tylko sprzątanie. Na blacie kuchennym
było pełno mąki, Lou popędził do niego szybko i nagle dostałem białym
składnikiem w bluzę. Hahahaha! Louis zawsze mnie zaskakiwał, najstarszy a
zachowuję się jak pięciolatek, ale za to wszyscy go kochamy, a może
tylko ja? Otrząsnąłem się, bo kolejna plama znalazła się na moich
spodniach. Teraz ja obrzuciłem go i na zmianę obsypywaliśmy się. Chyba
się trochę zmęczył, bo oparł
się o krzesło w kuchni, a ja
wykorzystałem ten moment i…dostał! Ale prosto w oczy, och nie! Zaczął
szybko je przecierać. Momentalnie się zerwałem i podszedłem do niego,
odciągnąłem jego dłonie od twarzy i zacząłem starannie myć jego buzię
mokrym ręcznikiem. Wycierałem go ostrożnie i delikatnie żeby jeszcze nie
pogorszyć sytuacji. Odłożyłem ręcznik i ująłem jego twarz, kciukami
jeszcze próbowałem go wyczyścić, ale nagle poczułem, że na moich
włosach…Lou śmiał się głośno z rękoma białymi od mąki, otrzepałem się i
zacząłem go gonić po kuchni. Zatrzymał się gwałtownie i ujrzałem, że
trzyma przed oczami patelnie. Oboje wybuchneśmy śmiechem. Odłożył ją i
spojrzał na mnie. Znowu patrzyliśmy sobie prosto w oczy i znowu to było
niesamowicie czułem się wspaniale. Motylki szalały mi w brzuchu, w
gardle czułem mocny uścisk, było cudownie. Zaczerwienieni zaczęliśmy myć
białą podłogę. O dziwo wszystkim później smakował przyrządzony przez ze
mnie i przez Lou obiad. Ach…Lou…Lou….LOU!!!
Jula
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz