czwartek, 26 kwietnia 2012

# OO1

Usiadłem na łóżku, włączyłem muzykę i zacząłem rozmyślać. Życie w x-factorze było spełnieniem moich najskrytszych marzeń. Mogłem śpiewać nareszcie tak na serio, poznałem świetnych ludzi, mam czterech niesamowitych przyjaciół, czegóż jeszcze chcieć? Jest po prostu…magicznie. Czuję się naprawdę bardzo dobrze, wszystko się układa, nie ma żadnych problemów, ani w zespole ani w rodzinie, wszystko idzie jak po maśle. Czasem zastanawiam się jak to możliwe, że pod naszymi oknami rozkładają się namioty fanek one direction. Nie mogę nadal w to uwierzyć. Wydaje mi się, że to wszystko stało się tak nagle, tak szybko. Popatrzyłem na zegarek14:30 zaraz mam dyżur w kuchni z Louisem. Rozmarzyłem się, ach
Louis…nie wiem czemu ale gdy tylko o nim myślę robi mi się tak przyjemnie, tak miło. Jest w nim coś niezwykłego. Coś czego nie da się opisać. Okey trzeba już zejść na dół. Może mi się uda być przed nim i go przestraszyć. Szybko zszedłem do kuchni, mój szatański plan nie wypalił, ponieważ Lou już był na miejscu! A trudno, innym razem go zaskoczę, o taaak! Miał już na sobie fartuszek i czapkę kucharską wyglądał w nich tak uroczo. Szybko zauważył, że przyszedłem, oderwał się od książki kucharskiej i uśmiechnął się do mnie tym jednym z jego uśmiechów po których uginają mi się kolana. Natychmiast poczułem, że się rumienię, więc się do niego wyszczerzyłem i ubrałem się jak prawdziwy kucharz. I spytałem
- To co gotujemy marcheweczko?
- Mmm może zrobimy naleśniki? Wszyscy je kochają! Naleśniki są…ach! Naleśniki to naleśniki!
- Tak to świetny pomysł! A więc bierzmy się do roboty!
- O taaak!
Przyniosłem potrzebne składniki a Lou wpatrywał się w przepis z miną zdziwionego i zagubionego. Zaśmiałem się głośno. On popatrzył na mnie a w jego oczach było widać, że nie ma zielonego pojęcia, o co chodzi.
- Wybacz, ale nie wiem...po prostu nie potrafię gotować, ja…
- Nie przejmuj się, pomogę ci. Zrobimy to razem – przerwałem mu i uśmiechnąłem się szeroko, miałem nadzieję, że wybrałem jeden z moich najlepszych wyszczerzeń! I chyba tak zrobiłem, bo na policzkach mojego przyjaciela pojawiły się różowe plamki. Pociągnąłem go do blatu i pokazałem jak zrobić ciasto. Ugniatał je dość zabawnie, więc obszedłem go od tyłu, położyłem swoje ręce na jego i razem tworzyliśmy ciasto. Miał bardzo delikatne i miłe w dotyku ręce, długie, chude palce… Nagle przestał, uniosłem wzrok i spojrzeliśmy sobie prosto w oczy. Mogłem tak patrzeć w jego niebieskie tęczówki cały dzień. Po prostu utonąłem w jego wielkich, pięknych oczach. Oboje gwałtownie oblaliśmy się rumieńcami i speszeni wróciliśmy do robienia naleśników. Gotowe danie położyliśmy na już nakrytym stole, teraz zostało tylko sprzątanie. Na blacie kuchennym było pełno mąki, Lou popędził do niego szybko i nagle dostałem białym składnikiem w bluzę. Hahahaha! Louis zawsze mnie zaskakiwał, najstarszy a zachowuję się jak pięciolatek, ale za to wszyscy go kochamy, a może tylko ja? Otrząsnąłem się, bo kolejna plama znalazła się na moich spodniach. Teraz ja obrzuciłem go i na zmianę obsypywaliśmy się. Chyba się trochę zmęczył, bo oparł
się o krzesło w kuchni, a ja wykorzystałem ten moment i…dostał! Ale prosto w oczy, och nie! Zaczął szybko je przecierać. Momentalnie się zerwałem i podszedłem do niego, odciągnąłem jego dłonie od twarzy i zacząłem starannie myć jego buzię mokrym ręcznikiem. Wycierałem go ostrożnie i delikatnie żeby jeszcze nie pogorszyć sytuacji. Odłożyłem ręcznik i ująłem jego twarz, kciukami jeszcze próbowałem go wyczyścić, ale nagle poczułem, że na moich włosach…Lou śmiał się głośno z rękoma białymi od mąki, otrzepałem się i zacząłem go gonić po kuchni. Zatrzymał się gwałtownie i ujrzałem, że trzyma przed oczami patelnie. Oboje wybuchneśmy śmiechem. Odłożył ją i spojrzał na mnie. Znowu patrzyliśmy sobie prosto w oczy i znowu to było niesamowicie czułem się wspaniale. Motylki szalały mi w brzuchu, w gardle czułem mocny uścisk, było cudownie. Zaczerwienieni zaczęliśmy myć białą podłogę. O dziwo wszystkim później smakował przyrządzony przez ze mnie i przez Lou obiad. Ach…Lou…Lou….LOU!!!




Jula

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz