sobota, 28 kwietnia 2012

# OO3

Zaproszenie do planetarium? Czy ich całkowicie pogięło? Godzina gapienia się w imitacje gwiazd i planet, nie chce mi się, ale Lou się tak cieszył! Nie przestawał o tym paplać podczas śniadania, wiercił się i kręcił, nie mógł wysiedzieć spokojnie na krześle. Bardzo lubił astronomię, interesował go wszechświat, wszystkie te gwiazdy i…reszta. Gdyby nie Louis to bym na stówę nie poszedł! Z drugiej strony są plusy i to bardzo duże: cała godzina spędzona z NIM, jest ciemno, więc mogę się na NIEGO gapić tak długo jak tylko zechce, bo nikt nie zauważy. Po dłuższym zastanowieniu cieszę się z tego wypadu. Nagle otworzyły się drzwi do mojego pokoju i wparował śpiewający Lou!
- Jedziemy na wycieczkę, bierzemy misia w teczkę, a misiu jak to misiu…narobił w teczkę, sisiuuuu!
Zaśmiałem się chyba na cały dom, on zawsze umiał mnie rozweselić.
- Kocie zbieraj się! Chyba nie chcesz się spóźnić, co? – stanął przede mną tak blisko, tak bardzo blisko! Chciałem coś szybko zrobić, już w głowie widniały mi nieprzyzwoite i niegrzeczne sceny, ale on przybliżył się jeszcze bardziej i po prostu mnie przytulił. Wtuliłem się w niego bardzo mocno, poczułem jego słodki zapach. Boże jak on pięknie pachnie! Teraz odkryłem jego małe uszko, pocałowałem je, przygryzłem delikatnie i cichutko wyszeptałem:
- Bardzo ci dziękuję za wczoraj. Dzięki za wszystko.
- Och Harry pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć, zawsze cię wysłucham, pomogę, nigdy cię nie opuszczę, pamiętaj o tym, proszę.
W odpowiedzi tylko wzmocniłem uścisk. Nie mogłem nic z siebie wydusić, bo tak strasznie się wzruszyłem i ucieszyłem, zrobiło mi się tak miło, że mogłem w tej pozycji spędzić cały dzień, ba! Całe życie. Dosłownie w środku skakałem z radości. W tej chwili kochałem go tak mocno, nie wiem czy to jeszcze można nazwać braterską miłością myślę, że to coś więcej, dużo więcej.
Louis pierwszy się odczepił od tego uścisku i powiedział:
- Harruś niechętnie to mówię, ale musimy się już naprawdę zbierać, czekam na ciebie w samochodzie.- puścił mi oczko i wyszedł z pokoju.
Po pięciu minutach wyjeżdżaliśmy już z garażu razem z resztą chłopaków, a po dziesięciu byliśmy już na miejscu.
Duży niebieski budynek, a jako dach miał granatową kopułę idealnie pasował do galaktycznych klimatów toteż Lou zachwycił się nim momentalnie. Przewodnik się troszkę spóźnił, ale nie musieliśmy długo czekać, więc po chwili już siedzieliśmy na swoich miejscach. Ja z Louisem na samym końcu, a przed nami byli Liam, Niall i Zayn, ten ostatni jeszcze poprawiał swoje włosy, a Niall jak zwykle narzekał na brak jedzenia. Przyglądając się im zacząłem w duchu się śmiać, spojrzałem na mojego najlepszego przyjaciela, który właśnie oglądał salę, w której się znajdowaliśmy. Pomieszczenie było równie duże jak budynek samego planetarium, półokrągły sufit, ciemne ściany. Muszę przyznać, że ładnie tu. Zgaszono światła i pogrążyliśmy się w ciemnościach. Było tak ciemno, że widziałem tylko zarysy twarzy i oczy Louego, ale to jak najbardziej mi wystarczyło. Pokaz się zaczął, nie słuchałem ani nie oglądałem tylko wyobrażałem sobie znowu jakieś romantyczne sceny. Nagle naszła mnie ogromna ochota na popatrzenie w te niebieskie oczy, więc szybko obróciłem głowę, ku mojemu zdziwieniu, Lou był już odwrócony w moją stronę. Uśmiechnęliśmy się i delikatnie przybliżyłem się do niego, położyłem moją głowę na jego ramieniu, a on głaskał mnie po głowie i bawił się moimi włosami. Było mi bardzo przyjemnie. Uniosłem się lekko żeby go zobaczyć jeszcze raz, teraz byliśmy niebezpiecznie blisko, tak blisko, że nasze nosy stykały się ze sobą. Chciałem już głowę oddalić, ale on ujął mi ją w swoje dłonie i gwałtownie wpił się w moje usta, przyssał się mocno w moje wargi. Zaskoczyło to mnie niesamowicie, nie przypuszczałem, że on też obdarza mnie takim wielkim uczuciem. Nie psując tego pięknego momentu szybko oddałem pocałunek i teraz całowaliśmy się bardzo namiętnie. Uchyliłem nieco usta, aby zaczerpnąć powietrza, a on wykorzystał moment, wsunął swój język do mojej buzi i tak nasze języki tańczyły razem szybką cza-czę. Rękami powędrowałem na jego umięśniony tors, a potem wyżej i zacząłem teraz ja bawić się jego włosami. Zaś jego ręka wylądowała na moim udzie, sunęła co raz wyżej, aż dotarła do mojego rozporka. Przygryzłem wargę, ale niestety nagle oderwaliśmy się od siebie, w końcu jesteśmy w miejscy publicznym i niewiadomo, kiedy mogą zapalić się światła. A więc ułożyłem się na jego ramieniu, on chwycił moją dłoń i zaczął palcami dotykać moje palce, pogłaskałem go po policzku i tak zostaliśmy do końca prezentacji. Gdy zapaliły się światła wszyscy przetarli oczy i ziewnęli głośno. Potem podziękowaliśmy i szybko ruszyliśmy do samochodu. W drodze powrotnej zaczęła się gorąca dyskusja:
- Eee nudne to było okrutnie! -narzekał Zayn
- I to jak! Ależ mi się chce spać!- powiedział Liam
A Niall jak zwykle myślał tylko o jednym:
- Ja to bym zjadł makaron!
Lou też dał się w rozmowę patrząc jednocześnie na mnie:
- Dla mnie to było dość interesujące i miłe
- Tak dla mnie tak samo- odpowiedziałem, przy czym szeroko się uśmiechnąłem i lekko zaczerwieniłem.
Tak, definitywnie było to miłe uczucie, bardzo miłe. Wróciłem do tamtego pocałunku, to było coś! Coś niezwykłego, coś pięknego! Ach! Czułem się wtedy tak niesamowicie moje wnętrzności podskoczyły z radości, a mój mały Hazza chyba się obudził. Przez resztę drogi razem z Louisem posyłaliśmy sobie uśmieszki, reszta chłopaków nie zwracała na to uwagi, bo już była przyzwyczajona do Larrego. Ale tym razem to było coś więcej, tym razem te uśmiechy i gesty nie były żadnym żartem.
Wróciliśmy w końcu do domu. Szybko zrobiło się bardzo późno, więc postanowiłem już pożegnać się ze wszystkimi i iść spać. I tak też zrobiłem. Z uśmiechem na ustach wywołanym wspominaną jeszcze dzisiejszą wycieczką zasnąłem.

_

Jula

3 komentarze: